czwartek, 10 marca 2016

03-10.03 - podsumowanie tygodnia

Jestem w trakcie pisania bardziej konkretnej notki, ale idzie mi to jak krew z nosa, więc w międzyczasie małe podsumowanie ostatniego tygodnia. Będzie treningowo? 
Chcielibyście...

Uwielbiam oglądać zdjęcia lub filmy ludzi, którzy ze swoimi psami robią dosłownie cuda. Sztuczki takie, że dupa siada, żuchwa opada, a przed oczami robi się czarno. Podziwiam ich ciężką pracę i ich zdolne psiaki. Obok mnie najczęściej siedzi wtedy Dusza. Ona z kolei ma taką minę: 
But why?
Czasami mam takie momenty zwątpienia, kiedy myślę sobie, że powinnam więcej pracować ze swoimi psami. Nauczyć ich chociaż tych kilku ciekawych, magicznych sztuczek, żeby mamiły ludzi czymś więcej niż urokiem osobistym. Dusza byłaby w stanie wiele pojąć, bo to mądry dzieciak. Gorzej z Suri, bo ona jest typem psa przepraszam-że-żyję/rysio-z-klanu, ale przecież sky is the limit, tak? 
Potem jednak zadaję sobie pytanie: po co? 
Po co mam im pakować do głów coś, co zapewne nigdy nam się nie przyda, a co ważniejsze, ani mi ani im nie sprawi żadnej radości? 
Bo o to właśnie chodzi w tej wyższej szkole jazdy - o rozrywkę, a może się mylę? 

„Uważam, że mózg człowieka to małe, puste pomieszczenie, które powinieneś umeblować przedmiotami według swojego wyboru. Tylko głupiec mebluje je wszelkimi sprzętami, które wpadną mu pod rękę, w wyniku czego wiedza, która mogłaby być dla niego przydatna, jest przytłoczona lub w najlepszym wypadku zmieszana z mnóstwem innych rzeczy. Przez to ma problem, gdy chce z niej skorzystać. Człowiek wprawny jest bardzo staranny w doborze umeblowania swojego mózgu. Skorzysta jedynie z narzędzi, które mogą pomóc mu w wykonywaniu pracy, będzie miał ich wielki asortyment i wszystkie będą w doskonałym stanie. Błędem jest myśleć, że to niewielkie pomieszczenie ma elastyczne ściany, które mogą rozszerzać się do każdego rozmiaru. Pamiętaj, że nadchodzi taki moment, kiedy po to, by wprowadzić jakąś dodatkową wiedzę, musisz zapomnieć coś, co wiedziałeś przedtem. Dlatego sprawą najwyższej wagi jest, aby nie przechowywać w mózgu żadnych zbędnych wiadomości, które wypychają inne przydatne fakty.”
Arthur Conan Doyle, Studium w Szkarłacie

Słowa Sherlocka można poddać pewnej analogii. Nie jestem zwolennikiem zaśmiecania psiej głowy niepotrzebnymi informacjami i rzeczami. Cóż to są te "niepotrzebne informacje" - to już pozostawiam indywidualnej ocenie, bo przecież każdy z nas ma innego psa, o innym usposobieniu, charakterze, typie. 
Żeby nie było - próbowałyśmy z Duszą sztuczkować. Zawsze zaczynało się to tak: 

"Człowiek, a to dobre!"
A kończyło po około minucie tak: 

"No, no, dasz w końcu to ciastko, czy nie?"
My się po prostu do tego nie nadajemy. 
Nie oznacza to, że mam w domu rozwścieczone orangutany, nad którymi nie można zapanować. Dusza zna najwięcej komend, bo jak już wspomniałam, jest bystrym i błyskotliwym psem, łapie wszystko w lot (szczególnie, kiedy w locie jest ciasteczko). Czy to w domu, czy w terenie, to zawsze ona jest moim psem kontaktowym. Mamy swój wspólny język, który działa bez zastrzeżeń, same go sobie wypracowałyśmy w bezbolesny, przyjemny sposób. Tyle nam wystarczy, na tym kończą się sztuczkowe umiejętności mojego psa, jeśli można to podciągnąć w ogóle pod to miano. 
Ale w dalszym ciągu:


Mój pies, moje zasady. Duszę mam od małego gluta, a znam ją od stadium brzydkiej foki. Wystarczy, że na nią spojrzę, a wiem, w jakim jest humorze, czy jej się nudzi, czy ma ochotę na mizianie, kiedy się denerwuje, kiedy ma za dużo energii, a kiedy jest zmęczona fizycznie i psychicznie. Akurat u moich psów te dwie rzeczy idą w parze. 

W drugą stronę to też działa.

To, co uwielbiają moje psy, do czego najbardziej się nadają, to bieganie. Co prawda, gdyby ktoś nas zorganizował w zaprzęg, to byłby to upośledzony zaprzęg, ale dawno przestałam mieć ambicje na takie rzeczy. Oczywiście, interesuję się psimi zaprzęgami, jednak nie mieszam w to moich dziewczyn. Nie czuję takiej potrzeby. A moim psom to dynda i powiewa. 

A więc biegamy. Kiedyś tego nienawidziłam najbardziej ze wszystkich ćwiczeń, teraz z kolei najbardziej mi to odpowiada. Lubić bieganie nauczyły mnie lalki, i obecnie to moja główna aktywność fizyczna (poza spaniem). 
Gwoli ścisłości, to nie jest tylko i wyłącznie bieganie, a  raczej marszobiegi, czasem więcej marszu, czasem więcej biegania. Nie nazwałabym tego spacerami. Nie, kiedy wracając do domu mam mokre nawet... No, jestem mokra jakbym wlazła do wanny. 
Jak tylko lalki wyczują, że wychodzimy, to dreptają wokół mnie ze standardowymi minami: 

Natomiast, gdy wyruszamy, to wygląda to tak:

Na szczęście na powrocie jest już nieco spokojniej, wtaczamy się do domu i kończymy w taki sposób:

Chodzę sama z trzema albo czterema psami. Mój pas biodrowy nie daje faka, jest niezastąpiony. Kupienie go było jedną z moich najlepszych decyzji w życiu. Gdyby nie on, to teraz pewnie zginałabym ręce w kolanach. 
Suri, jako największa lokomotywa, zawsze idzie na sledach. Dusza, ponieważ to taki trochę leń cichociemny, ma zwykłe guardy, natomiast Barolowi to wszystko obojętne i leci na obroży, bo zazwyczaj orbituje na luzaku albo idzie obok nogi (albo między nogami, wyłamując kolana).

I w końcu! Dotarłam do sedna sprawy! 
Ubiegły tydzień minął nam dość intensywnie. W sumie zrobiłyśmy 80 km, naszą dolną granicą było 10 km na jeden dzień. Niedziela była dniem czitera, głównie ze względu na to, że pogoda była do luftu. 
Nasze osiągi i trasy z Endomondo: 

 



Część tras zrobiłam sama, część zaś ze Stiwem i jego mikropsem, Miłką. Miłka, jak na takiego krótkołapa, ostro daje czadu, jest nie do zdarcia. 

Podoba mi się praca Suri. Idzie chętnie naprzód, ale ma też lepszy kontakt z tym klocem, który za sobą ciągnie, czyli ze mną. Zaczyna kojarzyć komendy dotyczące kierunków i zmian prędkości. I wytraca całe pokłady energii, której ma ogrom. Patrząc na nią teraz aż ciężko uwierzyć, że to ten sam szkieletor, którego trzeba było znosić po schodach, i który wlekł za sobą łapy, wychodząc na podwórko. Uwielbiam jej dynamikę i siłę, wigor i energiczność. To żywe srebro z łapskami jak szufle. Genialny pies. 

Towarzystwo jest oczywiście jak najbardziej mile widziane. Więc jeśli ktoś jest ciekawy naszych tras (głównie po lesie), ma ochotę się przelecieć kilka kilometrów, to serdecznie zapraszamy. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz