Z okazji świąt, których w sumie nie obchodzę, zorganizowałam spacer grupowy.
Zjawiło się dziesięć psiaków wraz z człowiekami - co uważam za wynik bardzo ładny.
Przeszliśmy w rezultacie ponad jedenaście kilometrów. Wbiliśmy nad rzekę na Sławocieszu, gdzie psy miały okazję się zwodować - w końcu lany poniedziałek - a potem ruszyliśmy dalej, zahaczając o szlag ciągnący się wzdłuż rzeki. Od szosy odbiliśmy z powrotem w las i wróciliśmy na Wielgowo.
Mieliśmy bardzo zróżnicowane towarzystwo, więc trasa zajęła nam więcej czasu niż mi i dziewczynom podczas normalnego terenu. Poza tym, jak już wspominałam w innych wpisach, taki ze mnie sportowiec, jak z pewnej części kozy instrument dęty. Dnia wczorajszego podczas biegania kostka gruchnęła mi radośnie i donośnie, pobolewa nieśmiało i robi mi krecią robotę.
Ot, moje szczęście.
Pogoda nam dopisała, Dusza za bardzo się nie foszyła, Fiona nie dała dyla, Suri nie zgubiła żadnej części garderoby, Barca nikomu niechcący nie nalała/nasrała na buty (a potrafi).
|
Dusza, Barca, Suri, a Szczepan złapał laga i nie podołał... |
|
Gdzie lalki, tam Szczepan! |
|
Szczepan, Dusza, Fiona i Suri |
|
Run, Forest, run! |
|
Ulubiona Szczepana kożelanka - Suriza |
|
Suri i Szczepan |
|
Stiw i Miłka |
|
Szczepan |
|
The perfect circle... |
|
Miłka weszła do Matrixa |
|
Suri |
|
Holy |
|
Dusza |
|
Duszłak |
|
Duszkens |
|
Moja siostra <3 |
|
Razem <3 |
|
Fiona |
|
Ginger power! |
|
Szczepan i Suri |
|
Suri |
Motywem przewodnim dzisiejszych zdjęć były moje lalki i Szczepan. Na zdjęcia nie załapała się Kira, Paweł vel Punia i Psotka. Co stwarza nam okazję do ponowienia spaceru, by fotograf naprawił swój karygodny błąd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz